wtorek, 16 lipca 2013

Co można powiedzieć o bankierach?

Nie jest sztuką wywodzić się na ten temat i opowiadać jak to klient został oszukany bo doradca „zapomniał” mu powiedzieć o opłatach i prowizjach, czy też można usłyszeć od doradców żale na temat: „Dlaczego ten klient mi nie zaufał, przecież to było naprawdę najlepsze rozwiązanie na rynku”.
Czasami kluczem jest po prostu rozmowa. I tu chcę wprowadzić wątek humorystyczny.
Zasłyszane w jednym z działów sprzedaży w pewnym banku, rozmowa telefoniczna doradcy z klientką:
D: … takie są warunki tej lokaty, co Pani o tym sądzi?
Chwila ciszy, po czym klientka zaczyna się śmiać
D: Z czego Pani się tak śmieje?
Śmiejąc się odpowiada doradca
K: A wie Pan właśnie kawał przeczytałam
D: Jaki?
K: A nie będę Panu opowiadać
D: Nie no, niech Pani opowie
K: Oj nie,
D: Ale proszę
K: Nie bo się Pan obrazi
D: Ja? Nie obrażę się, obiecuję
K: No dobra, ale obieca Pan, że się Pan nie obrazi?
D: Tak
K: Akcja dzieje się w szpitalu, trwa transplantacja serca. Stare serce już wyjęto i pielęgniarka przynosi chirurgowi dwa serca do wyboru i pyta: Panie doktorze, które? Chirurg ogląda je z jednej strony, z drugiej i nie może się zdecydować. Zagląda w papiery i wskazuje mówiąc: To - a dlaczego akurat to? Pyta z ciekawości pielęgniarka – bo to bankiera, nieużywane.

Czasami warto w nasze rozmowy wpleść trochę żartu sytuacyjnego, otwartości i przede wszystkim unikania długiego milczenia. Najgorsze jest to jak klient będący wesołym człowiekiem idzie do banku i trafia na pana o stalowej twarzy, bez szczypty uśmiechu.
Jednym z kluczowych elementów sprzedaży jest „wejście w buty” klienta, zrozumienie jego potrzeb.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty